piątek, 24 grudnia 2010

Wigilia pierwsza na australijskiej ziemi

Wigilia nasza pierwsza na australijskiej ziemi 2010 rok.







Planet Shark - Predator or Prey - The Exhibition - Australian National Maritime Museum

W Australijskim Narodowym Muzeum Wody I Wodniaków jest wystawa o rekinach. Tytuł wystawy się tłumaczy z australijskiego na polski tak: Czy rekin drapie czy jest drapany? O tyle ciekawa ta wystawa, że za darmo i w dodatku naprawdę ciekawa. 



Mają tam plastikowe atrapy różnych rekinów przedpotopowych i teraźniejszych naturalnych rozmiarów, mają pokazane szkielety i zęby rekinie, kombinezony nurków i też kącik mają o tym jak faceta rekin pogryzł i co było dalej...


Przedstawili też 10 zasad jak się rekinowi nie dać. Generalna i pierwsza zasada jest taka: z rekinem brateńki do bitki nie startuj bo szans nie masz żadnych. No ale jak już co do czego dojdzie to lepiej być aktywnym niż pasywnym. Ta zasada wyraża australijskie poczucie humoru: rekin cie je a ty jesteś pasywny...

O tym jak rekin jest śmiertelnie groźny zapewnia też film - uważajcie!

LEGO

Klocki LEGO są nieśmiertelne! I w swej nieśmiertelnej postaci się pojawiły w Aquarium i Wildlife World. Wystawa, pobudowanych z ogromnej ilość klocków LEGO, figur nie jest przypadkowa. Właściciel Lego Landów przejmuje sydnejskie akwarium i wieże i wildlife a znakiem tego wystawa. Proste to jak klocek LEGO.


wtorek, 14 grudnia 2010

U2 - 360st Tour - Sydney

Australia znow została nawiedzona. Tym razem przez mega-gwiazdę rocka - zespół U2.  Bilety na poniedziałkowy koncert w Sydney rozeszły się w ciągu godziny. Więc U2 ostatecznie zagrało też koncert we wtorek - następnego dnia. Tak to niewidzialna ręka wolnego rynku działa.


My byliśmy w poniedziałek. ANZ Stadium pełny. Scena ogromna. 360 stopni turne. I szoł niesamowity! Artyści na wyciagnięcie ręki, ganiali po okrągłej scenie, nad która wisiał ogromny okrągły telebim - z każdej strony było widać mniej więcej to samo - 360 stopni tour!


Australijczycy się popisali organizacyjnie. Dojazd i powrót zorganizowano rewelacyjnie. Bilet na koncert zawierał od razu bilet na komunikację - było szybko, sprawnie i bezpiecznie.  Kto był na koncercie Madonny we Warszawie ten wie, ze koncert gwiazdy może zostać zorganizowany beznadziejnie. Tutaj bylo rewelacyjnie.

Co ciekawe na stadionie był sprzedawany alkohol, ale nie było pijanych ludzi. Moja polska dusza tego nie rozumie, ale fakty takie właśnie są.


niedziela, 12 grudnia 2010

Australian Museum - Wildlife Photographer of The Year 2010

Udaliśmy się do Australian Museum by zobaczyć wystawę fotografii dzikiej przyrody. Ludzie umiom zdjecia robić! Wystawa więc się nam podobała bardzo. 

Bilet ogólne wejście do całego Muzeum obejmował więc my poszli. Mają tam bardzo fajną salę ze szkieletami zwierzaków różnych i ludzi też. I jest wystawa dinozaurów i ona to robi wrażenie największe. Tyrannosaurus Rex wymiata!


sobota, 11 grudnia 2010

Ciekawostek z australijskiej codzienności garstka

W naszym województwie New South Wales od jakiegoś czasu jest powódź na całego. Najgorzej jest w miasteczku Wagga Wagga. To jakieś 500km od Sydney. Do tego stopnia jest źle, że stan wyjątkowy ogłoszono, straty liczone są w mld A$, setki ludzi ewakuowano. Wszystko to się dzieje w czasie australijskich letnich wakacji i w żywiole szału świątecznego.

Julian Assange jest Australijczykiem. Niby to bez żadnego znaczenia, bo kto to jest w ogóle ten facet? A tu proszę jaka niespodzianka: to ten od WikiLeaks. Prasa tutejsza szeroko się rozpisuje. Jedni chwalą inni nie. Jak to w życiu. W każdym razie dopisujemy pana Assange do hall of fame australijskich dziewczyn i chłopaków.

Pomysł się narodził tutaj, żeby Operę w Sydney przemalować na czarno. Łączy się to ze zmianą nazw: Australia na Oprahlia, New South Wales na New South Winfrey. Szał to mało powiedziane. Tu w prasie, radio i telewizji panuje histeria. Przyjechała do Australii niejaka Oprah Winfrey - murzynka z USA, co to szoł prowadzi w TV - znaczy się taka ichnia Drzyzga. Czego oni tak za tą Oprah są tego nie wiem, ale może jakaś metoda w tym szaleństwie jest.

Coogee Beach - raport pogodowy

Prawda jest smutna i bolesna: jest u nas niestety w Sydney zimno bardzo. Na plaży Coogee Beach jak dziś byliśmy się wylegiwać do słońca wystawiając ciało to się dało oficjalnie zmierzone wartość temperatury zobaczyć. I się okazuje, że woda ma temperaturę niecałe 16 stopni celcjusza. Szok. A powietrze ma 25 stopni. I weź tu człowieku zrób coś z tym - się nie da!


xmas - czyli boże narodzenie po australijsku

Szaleństwo świateczne trwa na całego. Sklepy w centrum otwarte dłużej, darmowy autobus świąteczny po mieście jeździ, w Darling Harbour fajerwerki, śpiewy, kolędowanie, przed katedrą w Hyde Parku chóry na żywo śpiewają, szopka stoi, ludzie się bawią, choinka na choince na każdym placu, skwerze, rogu - szał! Australijczycy kochają wszelkie celebracje - okazja w zasadzie nie ma większego znaczenia - imprezę można rozbujać z każdej okazji. Więc: raz, dwa - w górę ręce!



środa, 8 grudnia 2010

Blue Mountains

Błękitne te Góry się wydają z powodu, że porośnięta jest okolica cała lasem deszczowym. A w lesie drzewa różne - eukaliptusy wszelkiej maści też. I one - te eukaliptusy - wydzielają opary co to w powietrzu mgiełkę niebieskawą tworzą. 

Żeby się w te Góry udać najlepiej 2 godz. w pociągu spędzić, 15 dolarów za bilet tam i nazad zapłacić, do Katoomba dojechać i już się jest. Centralny punkt widokowy Echo Point pół godz. nogami ze stacji się znajduje. I stamtąd to można już dużo, bo i Trzy siostry zobaczyć, po buszu się spacerkiem kopnąć, szumu wiatru posłuchać lub co kto chce inne robić.

Te Trzy Siostry chcieli Młodzieńcy z pobliskiej wioski gwałtem brać. I wojna wybuchła, bo one się dać nie chciały. Więc dla ochrony zamienił je w kamienie Czarodziej. Bidaka jednak w zawierusze wojennej zginął był i one już tak zostały. Taka to aborygeńska legenda. Może je gdzie kto kiedy odczaruje, ale lepiej nie bo to tutejsza najgłówniejsza atrakcja turystyczna więc...

Z Echo Point przez busz się przedrzeć można do Scenic World. A tam to już jazda na całego: kolejką linową przejażdżka nad przepaścią (wagonik ma przezroczystą podłogę), zjazd kolejką torową do dna doliny, spacer po lesie deszczowym, wjazd kolejką linową inną na górę. Całość 25 dolarów. Warto!



A w trakcie spaceru po buszu to oprócz widoków dech w piersiach zapierających można też żywą dziką przyrodę napotkać. Np. kolczatkę australijską.