poniedziałek, 25 lutego 2013

HMAS - Statek Australijski Jej Królewskiej Mości

Kupując za $25 od głowy bilet do Muzeum Morskiego i wejść do środka budynku z eksponatami można i też na pokład zaparkowanych w dokach statków. W samym Muzeum przy okazjach różnych byliśmy wielokrotnie, ale na pokładzie i pod pokładem floty nasz pierwszy raz nastąpił właśnie teraz.






Niszczyciel o pieszczotliwie brzmiącej nazwie Wampir w latach 60-tych siałby spustoszenie na morzach i oceanach z tym że nie siał bo w trakcie trzydziestoletniej prawie służby w akcji bojowej z prawdziwego zdarzenia nie uczestniczył ni razu. Teraz zaś jest w Australii największym obiektem muzealnym w ogóle.







Łódź podwodna nazwą nawiązująca do nazwy miasta w Zachodniej Australii Onslow to ciasna jak cholera łajba gdzie ani ruszyć się nie ma jak ani tym bardziej coś pożytecznego zrobić. Tedy wkurzony na cały świat marynarz wbrew rozkazowi zanurzył statek na głębokość dwukrotnie większą niż dopuszczalna w celu żeby i siebie i statek zniszczyć. Statek wytrzymał. Inny znowu zaczadził się spalinami z silnika diesela i umarł. W zasadzie to już cała pasjonująca historia tej oto australijskiej łodzi podwodnej, która przez 30 lat dzielnie swemu krajowi służyła.







Żaglowiec transportowy James Craig woził węgiel i rudę miedzi. Potem nikt go już nie chciał i został wrakiem na mieliznie. Aż wreszcie ktoś wydał 20 mln dolarów i statek odrestaurował. I pływa teraz i można się na niego za kilkadziesiąt dolarów za dzień zaokrętować i w świat popłynąć.





I wreszcie drewniany, solidny i ciężki żaglowiec Endeavour Kapitana Cook'a, którym świat opłynąwszy Australię odkrył i sławę zyskał. Oczywiście nie jest to oryginalny statek lecz zupełnie spierniczona replika, która może i z zewnątrz podobnie do oryginału wygląda lecz w środku to już zupełnie inny statek. Niby pływa, niby turystów na morze zabiera, ale na każdym kroku pachnie tutaj jakąś piramidalną ściemą.



poniedziałek, 18 lutego 2013

Ludzie z wosku w Darling Harbour

Że Australia jest nieco do tyłu lub jak kto woli 100 lat za czarnym ludem to było dla nas jasne od początku. Niedoszacowaliśmy jednak Kangurowa i to mocno.
Bo już po 250 latach od otwarcia pierwszego salonu Madame Tussauds pojawiły się figury woskowe także i tutaj - w Sydney. Hurrra!


Mamy więc same gwiazdy z wosku misterną techniką odlane a pośród nich: Julia Eileen Gillard, Catherine Astrid Salome "Cathy" Freeman, Ian James Thorpe, Mark Alan Webber, Nicole Mary Kidman, Edward "Ned" Kelly.


Do Madame Tussauds chodzimy zatem regularnie bo to i ktoś nowy się znienacka pojawi lub kogoś z afisza zdejmą. Z resztą zdjęcie w wannie z Hitchcockiem - bezcenne :-)










Regularnie spacerujemy też wokół zatoki Darling Harbour bo to i najlepsze lody w Sydney można tam zjeść w Gelato Messina, i replikę statku Kapitana Cooka zobaczyć i kawę ze Starbucks'a zakgryść macaroons'em od Adriano Zumbo, a w The Star kasynie wypić duszkiem 130 rodzajów Tequila. 






niedziela, 10 lutego 2013

Jak na sankach tyle że po piasku

W szaleństwie podróżowania, które nas ogarnęło pojechaliśmy do Port Stephens. Nie bardzo wiadomo po co, ale jednak pojechaliśmy. I jechaliśmy i jechaliśmy i tak 500 km przejechaliśmy autem. I w zasadzie jedynie po to, by na piaski Stockton Beach autem wjechać i po wydmach piaskowych jak na sankach zjechać.


Jeśli kto chętny to może na wielbłądzie pojechać, konno lub jeszcze jakoś inaczej. Można też ryby łowić, nurkować, pływać, na plaży opalać się lub też grillować. Można kangura gonić, koale karmić, sto tysięcy innych super fajnych rzeczy robić. I wystarczy tylko 500 km przejechać autem ogarnięty szaleństwem podróżowania.












sobota, 9 lutego 2013

Opera House by night

Idzie luty szykuj buty. Tym razem uszykowaliśmy klapki i w tych klapkach w gorącą noc pod Operę na drinka poszliśmy.