niedziela, 27 czerwca 2010

BBQ on Bondi Beach

Tu się grilluje. Zawsze się grilluje, wszystko się grilluje, wszędzie się grilluje. Zimą, latem, wiosną i jesienią, etc. Kangura, kiełbasę, warzywa, etc. Pod domem, na plaży, przy basenie, etc. Ogólnie jedno wielkie niekończące się australijskie grillowanie. 

Myśmy się stali także częścią tej społeczności grillującej razem ze znajomymi z Turrelli m.in.: Moniką, Janką, Peterem. Kiełbaska, kurczaczek, warzywa i piwo. I my. I grill. I tutaj się zaczyna bajkowa część. Bo grillujemy na Bondi Beach. Grill jest elektryczny i sobie tak po prostu stoi. I jest za darmo. I każdy może go użyć. I nikt go nie kradnie, nie niszczy, nie psuje. Tylko normalnie ludzie używają. Brzmi jak bajka, ale to szczera najprawdziwsza prawda.

Alpine Winter Festival

Że Ozianie mają poczucie humoru jest faktem bezsprzecznym. Zimowy Festiwal w Sydney już dowodem kolejnym.
Oczywiście w Europie, w grudniu, z okazji Świąt się takie cuda robi: grzane piwo i wino, lodowisko, łyżwy, jarmark, etc. Atmosfera! Pod Katedrą Maryi obok Hyde Parku w Sydney też taki oto festiwal się odbywał. Jazda na całego: ludzie w krótkich spodenkach, w słoneczny dzień (25 st. C) jeżdżą na łyżwach! Sydney!

sobota, 26 czerwca 2010

Customs House

Customs House to dawna komora celna. Siedział onegdaj se tutaj urzędnik, żeby piniondze brać od tych bidaków, co do tego dzikiego kraju przywozili dobra wszelakie.

Dziś jest tutaj biblioteka miejska, kawiarnia, galeria i... internet za darmo (wifi)! Warto też zobaczyć makietę Sydney pod szklaną podłogą w holu. Obok budynku stoi replika cudownego masztu brytyjskiego i cudownej flagi brytyjskiej przez cudownego kapitana brytyjskiego Arthura Phillipa tu oto postawiona dnia 26 stycznia roku pańskiego 1788 ku uciesze gawiedzi zakładającej właśnie kolonię brytyjską!

niedziela, 20 czerwca 2010

Bondi Beach - to co tygrysy lubią najbardziej!

Z Moniką i chłopakami my poszli na plażę. Że była zima tośmy się nie kąpali. Kąpiących się jedynie widzieliśmy.

A plaża Bondi to miejsce niezwykłe i symboliczne. Wszystko, co Sydney ma najpiękniejsze i najlepsze tam właśnie widać! Se ludzie pływają, się ludzie kąpią, opalają się, w gry różne grają, ktoś przed rekinem w pław ucieka, kogoś rekin goni. Życie.
Spacer wzdłuż wybrzeża przez klify obyliśmy wyczerpujący. Tutaj naród bardzo biega i ćwiczy. Trzeba uważać ogólnie na sportowców, bo to nie wiadomo, co się po nich można spodziewać. Takich upoconych, ganiających ludzi to ani nie rozumiem ani nie oceniam. Se każdy w Sydney robi co chce - na Bondi zwłaszcza.

Wybory Prezydenckie A.D.2010

Się w Sydney odbyły. I konsulat generalny nawiedziliśmy po dwa kroć. I głosowaliśmy. I rodaków naszych widzieliśmy.

Się dyskusja wywiązała czy oni powinni, czy prawo moralne mają, etc. Dyskusja tak samo ciekawa jak i bezpłodna. Bo to prawdziwego Polaka rozpoznać trudno. Fałszywego z resztą też. A prawo moralne to już zupełnie inna, zachwycająca bajka.

sobota, 19 czerwca 2010

Oposy i Festiwal Światła

Nasi nowi przyjaciele Ula i Przemek zorganizowali dla nas powitalne atrakcje: karmienie oposów (ang. possum) w samym centrum (Hyde Park) oraz spacer połączony z oglądaniem cudownie oświetlonych budynków w Sydney (Vivid Sydney 2010 - A Festival of Light, Music & Ideas).

Possumy są pod ochroną, ale dla wielu ludzi to i tak są szkodniki - istnieją w Sydney firmy, które żyją z ich przesiedlania (Possum Busters). Nie bardzo rozumiem co komu takie zwierzątko pocieszne szkodzi, ale ostatecznie to Australia więc...
A taki possum to tak śmiesznie wcina banana! Się łapkami złapie: i pyszczkiem go, i ząbkami, i pyszczkiem! Duża pociecha!

Podczas Festiwalu Światła niektóre budynki w mieście są oświetlane w rewelacyjny sposób! Mennica, Katedra, niektóre muzea, etc. Nawet Opera jest kolorowa. Po co Ci ludzie to czynią -  nie wiem. Nie mniej jednak zobaczyć warto!





środa, 16 czerwca 2010

Singapore - znaczy "nic ci bracie nie wolno"

Trzydniowy stopover w Singapurze to dla nas zaskoczenie duże! Wszyscy mówią biegle po angielsku (lub się im tak jak i nam wydaje, że to co się z ust wydobywa to język angielski), uprzejmość panuje niezmierna i powszechna, drożyzna potworna, inwencja architektów wprost niezmierzona i wreszcie: porządek, porządek i jeszcze raz porządek.

Na ulicach papierka nie uświadczysz. Zaśmiecanie zabronione: kara 1000$. Sprzedaż i żucie gumy zabronione: kara 500$. Jedzenie i picie poza wyznaczonymi miejscami zabronione: kara 500$. Palenie na ulicy zabronione: kara 1000$. Narkotyki zabronione: kara śmierci. Oszukiwanie w taksówkach zabronione: kara więzienia do lat 5. Drogie jest używanie otwartego ognia w metrze: kara 5000$.

Z drugiej strony bogactwo niezmierne panuje i czystość. Nie ma żebraków, biedoty, slumsów, wandalizmu i jest po prostu pięknie! Co do zjawisk niezwykłych: po co oni postawili na dachu trójwieżowego drapacza chmur statek, na którym rosną palmy? To pozostanie zagadką na wieki! I po co im metro w pełni automatyczne, w którym nie ma motorniczego tylko komputer wszystkim steruje? Tego też biały europejczyk z Polski pojąć nie umie.