The Rocks to najstarsza dzielnica Sydney - wszelkie tałatajstwo ze świata całego co się zjeżdżało żyło właśnie tutaj. Brud, smród i ubóstwo... Jak się trafił jakiś bidota marynarz na ten przykład to go do karczmy zapraszali, upijali, usypiali i... się budził bidak na statku na pełnym morzu . Bida i do domu daleko!
Dziś to już jedynie wspomnienie - The Rocks tętni turystycznym życiem - w zasadzie poza turystami to niewiele tu jest. Ale i tak zobaczyć warto.
Jest muzeum darmowe co to pokazuje jak się tutaj żyło dawniej. Informacja turystyczna z darmowymi broszurami, mapkami, etc. Market - uliczny targ: kupisz szydło, mydło i bumerang.
Jest też kawałek drewnianej ulicy - zamiast kostką kamienną brukowano ulice kostką drewnianą. Powód - nieznany. Konie na to drewno robiły i smród był. Dziecka to drewno wydłubywały z drogi i do domu, i do pieca - darmowy opał. Więc pomysł drewnianych dróg w Sydney jak się szybko narodził tak i szybko poległ w nierównej walce z końmi i dzieckami.
Jest też najstarszy w całym Sydney dom mieszkalny (Cadman's Cottage), w którym żyła para: on złodziej koni, ona złodziejka damskich szczotek do włosów. Się dobrali... Bilet zafundował im Jego Wysokość Król Anglii.