niedziela, 27 października 2013

Woollahra - i coś jeszcze

W niedzielny poranek, przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, spacerkiem przez Woollahra szliśmy podziwiając australijską wiosnę w mieście. Ta dzielnica Sydney, choć maleńka, słynie z drogich butików, galerii sztuki i z małego zróżnicowania etnicznego mieszkańców - generalnie sami biali ludzie.

Na śniadanie zjedliśmy pyszny tort tiramisu popijając go obficie kawą - wszystko to w rodzinnej włoskiej knajpce. Po zakupach w sklepie mięsnym, odwiedzeniu butiku z ekskluzywnymi butami i krótkim spacerze przez Queen Street w podskokach udaliśmy się na lunch do dzielnicy Roseberry, gdzie swoją jadłodajnie prowadzi Mike.



Kitchen by Mike to zdecydowanie nie ekskluzywna restauracja, ale szalenie popularna jadłodajnia w wiejskim stylu. Urządzona w starym magazynie ma w menu zaledwie kilka potraw wybieranych jak w kantynie - na stojąco przy ladzie patrząc jak kucharz donosi co chwila świeże kawałki. Wszystko na wiejsko, kawa w słoikach, talerze i kubki emaliowane, stoliki i krzesła jak u babci na wsi. I stąd właśnie to miejsce jest tak bardzo popularne. Dla ścisłości dodać trzeba, że jedzenie i napitki były bardzo smakowite.