poniedziałek, 8 listopada 2010

Parramasala

Do miasta Parramata, co to niby jest niby nie jest dzielnicą Sydney, się zjechali indianie. Jakieś tam swoje święto mieli ostatnio religijne więc festiwal od razu zorganizowali. Mieszkańców Indii jest tu sporo więc było dla kogo robić. 

Mnie to się ostatecznie bardzo podobało, bo i można było co indyjskie zjeść lub się napić, sari sobie zakupić lub inny ciuch, jakieś tatuaże za darmo porobić i takie tam. I nagle, pośrodku tego słońca, indian, curry, muzyki, bogów wiszu i innych mnie oświeciła myśl: my tu jedyni biali ludzie jesteśmy!  Się poczułem trochę jak Kolumb Krzysztof co to Indie odkrył i indian. I tak już zostało. Choć na krótko, bo to była pomyłka.