niedziela, 2 stycznia 2011

The First Emperor - China's Entombed Warriors

Wystawa jest w ART Gallery NSW przedstawiająca postać Pierwszego Cesarza Chin i jego terakotową armię. Wprawdzie zakopanych w jego grobie znaleźli 8000 wojowników, ale Australijczycy wyszarpali  na razie jedynie 8 figurek. Nie można mieć wszystkiego. Ale to co jest to i tak dużo. Nawet bardzo!



Na wystawę mieli my iść już dawno. Nawet 2 razy byliśmy w budynku Galerii, ale to się jakoś nie chciało złożyć. Do 3 razy sztuka i dziś 30 minut odstaliśmy na wejściu, 30 dolarów zapłaciliśmy i 90 minut zwiedzaliśmy wystawę. Technicznie to przygotowane jest bardzo ładnie. Się dostaje książeczkę z opisem wszystkiego dla dorosłych i mniejsze dwie książeczki dla dziecków. Dostaje się jeszcze ołówek, żeby po tych dziecięcych książeczkach pisać i zadania rozwiązywać. I jeszcze dają papierowe wydzieranki z żołnierzem i zbroją żołnierską - niby to dla dziecków ale ja miałem ubaw po pachy :-) Jest też sklep co to można w nim wszystko zakupić co się chce chińskiego. Zwłaszcza pocztówki idą jak woda, bo na wystawie zdjęć robić nie wolno bo zabronione.

Pierwszy Chiński Cysorz chciał zapomnieć o historii, co była przed nim i w tym celu palił co się dało: miasta, ludzi i książki. Jak go kto znerwicował to go żywcem spalił lub do ziemi żywcem zakopał. Żywcem jest to słowem kluczem - Cesarz miał hopla na punkcie nieśmiertelności. Wiecznie żywy chciał być i eliksiru nieśmiertelności szukał. Tak szukał, że w trakcie jednej wyprawy za tym eliksirem się bidaka pochorował i umarł.

By nieśmiertelność zachować Cesarz wziął 700 000 ludzi, żeby mu przez ponad 30 lat jego pałac co miał trwać na wieki budowało. Umarł Cesarz a jego Następcy zajęło 3 miesiące żeby w/w pałac do gołej ziemi spalić. Tak to historia, co to nas życia uczy przewrotna bywa.

13 lat chłopak miał jak Cesarzem został. Chiny, co to wtedy nawet nazwy nie miały zjednoczył, swoim imieniem (chin) nazwał, państw ościennych podbił masę, prawo jednolite wprowadził, język jednolity też, za morde i krótko ludność trzymał, mur chiński rozbudował, żyć wiecznie chciał ale umarł. Skojarzenia z naśladowcami są prawidłowe: jeden firer, jedna rzesza, jeden narod, sojusz socjalistycznych republik, lenin wiecznie zywy...

I jako 13 latek planował już swój grób. Zbudowali mu go. Wsadzili do środka pełnowymiarową armię, miniaturowy pałac, zoo, klejnoty, sprzęt gospodarstwa domowego i w reszcie Cesarza i zasypali wszystko ziemią. Łącznie z tysiącami artystów i rzemieślinków co to grób budowali. Cisza zapadła nad trumną na 2000 lat.



Jako największe wspomnienie po Cesarzu została armia w gotowości wiecznie żywa w liczbie 8000 zbrojnych do walki gotowych Chińczyków. Każdy z wojowników inny, każdy z bronią w ręku, każdy za cesarza gotowy swe terakotowe życie oddać. Na nas, białych Europejczyków w trakcie australijskich wakacji padł blady strach...